Wiosenny wieczór, zimny wiatr przedzierał się przez uliczki miasta gdzie następnie uwalniał się na wolną przestrzeń. Mężczyzna wędrujący po parku, szukał coś do zjedzenia lub skrawka materiału, aby móc się ogrzać. Szukał coś co mógłby sprzedać lub spalić w koszu na śmieci. Przechodząc obok jednego ze śmietników w parku usłyszał płacz dziecka. Dziecię owinięte było w jakiś koc. Nie było przy nim żadnej kartki z imieniem lub jakimiś danymi o niej. Wysoki brunet chciał pozostawić dziecko i iść dalej. Nie chciał się zająć niemowlakiem z którego pożytku i tak by nie miał w dodatku przysporzył by tylko problemów. Mężczyzna spojrzał się na niemowlę swoimi błękitnymi oczami. Dziecko przestało płakać, uśmiechnęło się w zamian do niego. Niebieskooki nie potrafił zostawić tak dziecka, więc wziął je na swoje ręce. Drzewo rosnące obok, które było rozkwitłe jakby zaczęło się świecić, a wiatr poniósł delikatnie płatki kwiatów wiśni. Drobne płatki otoczy mężczyznę trzymającego niemowlę w ręku. Dziecko roześmiało się co przyciągnęło wzrok mężczyzny na niemowlę. To co przykuło jego uwagę najbardziej to to, że skrawek kocyka osunął się z jej maleńkiej głowy. Skrawek odkrył coś czego żaden człowiek by się nie spodziewał. Dziecko miało ucho! Mężczyzna delikatnie osunął pozostałą część kocyka z głowy dziecka. Mała para uszu wyglądała jak te które ma lis. Nie przejmując się już tą rzeczą, mężczyzna wziął dziecko ze sobą do swojego "domu". Kilka trudności jakie napotkał mężczyzna przez dziecko jakie przygarnął nie zniechęcały go, aby pozostawić ją. Chciał trwać przy jej boku, aż do końca. Dziewczynkę nazwał Zakura co oznaczało granat. Nazwał ją tak, gdyż owoce granatu pasowały do niej najbardziej. Zdecydował się na to imię, a reszcie osób pasowała decyzja podjęta przez mężczyznę. Miejsce w którym mieszkali nie należało do luksusowych. O przetrwanie musieli walczyć. Dziewczynce jednak to nie przeszkadzało. Dla niej było to bardzo dobrym doświadczeniem nie tylko po to, aby przekonać się jak trudno jest żyć w obecnym świecie, ale też zdobyła doświadczenie, poznała różne charaktery ludzi. Mając cztery lata Zakura odkryła swoją moc i przynajmniej w taki sposób mogła pomóc swojej "rodzinie".
W takim o to świecie, opisanym powyżej nasza mała dziewczynka żyła przez prawie osiemnaście lat. Mężczyzna, który przygarnął ją wtedy, nauczył ją wszystkiego, nadał jej imię oraz podarował swoje nazwisko dziewczynce, odszedł z tego świata. Zakura odeszła od swojej rodziny oraz pozostawiła swój dom. Pozostawiła gałązkę wiśni na grobie swojego "ojca", pożegnała się z nimi i wyruszyła przed siebie.
- Dziękuję ci ojcze za wszystko. Nigdy nie zapomnę o tobie, wrócę jeszcze do ciebie, gdy uznam, że będę wystarczająco dobra, aby ponownie się z tobą spotkać - uśmiechnęła się delikatnie, a po jej polikach zleciały łzy.
Po krótkiej tułaczce jaka trwała mniej więcej rok, pewna osoba zaproponowała jej wyjazd na pewną wyspę, gdzie będzie mogła żyć tak jak chce, a w nagrodę będzie dostawać wszystko co tylko chce. Zgodziła się z myślą o tym, że będzie mogła nauczyć się czegoś więcej, aby jej ojciec był dumny z niej. Przyleciała na wyspę przygotowana na wszystko w stanie znieść wszystko. To co wydarzy się dalej jest co prawda jeszcze zagadką dla niej, ale jest na to przygotowana...
Liczba słów: 512
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz